Pogoda za oknem zmienia się niczym w kalejdoskopie, wraz z nią zmieniają się moje emocje.
Przechodząc ze skrajnego zaangażowania do empatycznej nicości, staram się odnaleźć siebie. Kiedy wydaje mi się, że już wiem o co mi chodzi, kończy się wino w butelce i niestety moja egzystencja pozostaje wielką niewiadomą w stosunku do zmieniającej się pory roku.
Wiosna, rodzi się życie, nowe nadchodzi, zimno umiera na poczet pięknej pogody i śpiewających ptaków. W offisie pojawiają się kolorowe żonkile w ramach dekoracji, a jabłka na Fruit Day zdają się być jakoś bardziej soczyste. Jednak część mnie została jeszcze w tej zimowej aurze, prosząc o przeniesienie w trybie nagłym do działu „wiosenny haj”. Nic takiego jednak się nie dzieje i chociaż matka ziemia odradza się w tak piękny sposób, na mnie czekają tylko kolejne rozczarowania. Chwilowe romanse kończą się, a w dalszym ciągu zostaje monotonia zasypiania w samotności. Dzień się kończy, rozmowy milkną, papieros – gdybym jeszcze paliła – dopala się w wolnym tempie, a ja znów nakrywam się kołdrą po same uszy, licząc na to, że niedługo moje serce odrodzi się jak Feniks z popiołów i w końcu przestanę zasypiać samotnie.
Nic nie układa się jak powinno, każdy włos na głowie obudził się w inną stronę, nie słuchając matki szczotki, która z cierpliwością pokazuje dobry kierunek. Moja głowa odzwierciedla moje wnętrze: blond poczochrany kołtun, z którym walczę co rano, nie daje mi zapomnieć o wyzwaniach, które każdego dnia muszę pokonywać. Szykując się do korporzeczywistości, zastanawiam się, czy to jeszcze ja, czy to maska, którą codziennie rano starannie przygotowuję przed wyjściem? W biurze żartuję, uśmiecham się od ucha do ucha, sumiennie pracuję i zdaje się, że sprawiam wrażenie, jakby w moim życiu nigdy nie było lepiej. Depresja? Chyba to za mocne słowo. Przesilenie wiosenne brzmi dużo bardziej ludzko. Przesilenie wiosenne, brzmi bezwstydnie, nie ma tabu, nie ma pytań. Wyobrażasz sobie, że ktoś cię pyta, jak tam twoje przesilenie wiosenne? Poradziłaś/poradziłeś już sobie? Czy ciągle czekasz aż minie? Prawda, że brzmi prosto? Co z tego, że zaczęło się pół roku temu. To tylko przesilenie wiosenne i minie wraz z pierwszymi letnimi promieniami. Mam nadzieję.
Zawsze tak jest, że kiedy wydaje ci się, że masz wszystko pod kontrolą, spada na ciebie jak grom z jasnego nieba jakiś problem i próbuje sprowadzić cię na ziemie. Taki target do wyrobienia w słabym psychicznie samopoczuciu. Można się kochać, nagradzać, być dla siebie dobrym, ale to wszystko traci na wartości, kiedy przychodzi przesilenie wiosenne.
Kelly MadShow