Poszłoby się na jakąś imprezkę, co nie? Ale na jakąś taką fajną, taką z polotem i klasą, a jednocześnie na totalnym luzie i na pełnym relaksie.
No, taka iście lajtowa rozrywka bez żadnej spiny, prawda? Hmmm? Taka bez partnera/męża/żony/konkubenta/konkubiny/itp.; tylko ty i twoje ziomeczki – ziomeczki z pracy, z biura, z twojej jedynej korpomatki, twej matki żywicielki, gdyż z nimi można bez stresu, bez poważnych tematów, bez najgorszych konfliktów osobistych i wewnętrznych, bo i tak znacie się tylko z pracy. Racja? Wszak higiena czilowania w knajpie równie ważna co BHP w zawodowej przestrzeni. A jak!
Poszłoby się, co nie? I może żeby to nie była imprezka à la „piątek z przyjaciółmi” lub „rodzinna sobota”, bo normatywność zabawy zabawę zabija – ta cała etykieta, powinności, schematy, konwenanse – to wszystko niewątpliwie relaks unicestwia. Więc wybyłoby się do klubiku w czwartek – w czwartek wieczorową porą? Bo czwartek wieczór to czas najlepszy, by oddać się pozytywnym wajbsom!
Mamy więc wszystko – wszystko w przestrzeni konceptualizacji naszej rozrywki i pozostaje nam tylko pytanie: GDZIE? Dokąd? W jakim kierunku? Więc: QUO VADIS, spragniony dobrej imprezki korposzczurze? A no tam, gdzie spokoklimatyczne przestrzenie, dobór alko jak w barku Charlesa Bukowskiego, ceny jak w menu najbardziej racjonalnego cenowo klubu logicznych finansowo restauratorów, no i jeszcze żeby tam jakiś parkiet sensowny był z jeszcze sensowniejszą muzą – w razie „w” – taki z dobrym bitem, bez disco polo i ostrej techniawkowej rąbanki – ma być elegancka muza, no wiadomo! No i żeby to była przestrzeń dla każdego: dla PPPana menadżera w garniturze, dla Pawełka informatyka we flanelowej koszuli, dla jak stażystki Dżesiki w trampkach i jeansach, nawet dla pięćdziesięcioletniej pani Marioli z działu kadr!
Ergo – poszłoby się na imprezkę do najlepsiejszego klubu w Wawie, w serduszku stolycy, w samym centrum Warszawy (acz tak właściwie to już może i Ochota, no ale sami wiecie…), no poszłoby się? Tak? Racja? A no jasne, że racja! Sama racja! No i brawo ty! A więc wbijamy do Dekady bez zbędnego filozofowania, a tam się dzieją rzeczy, o których się pro-chief-executive-senior-project-managerom nie śniło!
Jak mówi Monika Machel: „Klub Dekada to miejsce, w którym ludzie zapominają o całym Bożym świecie, pracy, obowiązkach, domowych problemach, trzecim filarze, globalnym ociepleniu i polityce. Dekada to klub, w którym wszyscy czują się swobodnie, a poza tym nie ma tu żadnego stresu przed wejściem przy tak zwanej, tfu, <<selekcji>>”.
A co o klubie mówią sami bywalcy? A proszę bardzo – oto garść wyrywkowych opinii: „Nooo, panie, pełna kulturka”, „I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem”, „Sztosik, elo!”, „Bę-dzie, będzie się dziaaaaaaałoooo!” „Tu jest jakby luksusowo”, „Dla mnie mają stajla”, „Wspaniała to był wieczór, nie zapomnę go nigdy”, „Taka imprezka! Zostaję do środy!”. Przekonywujące, prawda?
Co więcej, klub pomieści też większe zorganizowane imprezy firmowe w oddzielnej sali na 50 osób, a w rzeczywistość pomieści i ponad pięćdziesiąt – potwierdzone info, bo sami tam kiedyś takie imprezy żeśmy oganiali i każdy kto na nich był, ten nie zapomni ich nigdy, jednocześnie nie pamiętając zbyt wiele, ale – HELLOŁ – to było najlepsiejsze czwartkowe wyjście pracownicze eveeeeeeeeer!
No ale wracając do Moniki – która tak BTW właśnie patrzy, czy dobrze klepiemy w naszą korpoklawioaturę <XD>– bo ona właśnie opowiada o elektryzujących czwartkach w DEKADZIE dedykowanych pracownikom korporacji (i nie tylko), którzy mają ochotę się lekko wyluzować po pracy. Monia wspomina też o chytrych planach na tematyczne imprezy w stylu „Kiedyś to były czasy – dziś nie ma czasów”, „Zabawa jak za młodu” czy też „Szkolna dyskoteka”, na których zabawimy się w akompaniamencie Britney Spears, Nirvany, The Prodigy itd. Neoprzysłowiową truskawką na torcie okazała się deklaracja, że podczas czwartkowych imprez będzie można poczuć bliskość swoich serc, tańcząc klasyczne przytulańce np. do „Piosenki księżycowej” Anety Lipnickiej. Do dyspozycji nas/ korpoludków przeznaczony też będą Double Shot Bar, gdzie do północy będą podwajane wszystkie shoty!
Jak tu nie objąć patronatem takich imprez? No-no jak? No nijak! A zatem z radością obwieszczamy, że czwartkowe imprezy w DEKADZIE swym patronatem medialnym obejmuje KORPO VOICE! Azali – widzimy się w ten czwartek 26 września, a potem w kolejne czwartki: 3 października i 31 października na SZKOLNEJ DYSKOTECE, ale też 10 października na TOXIC DISCO. Oj, „Bę-dzie, będzie się dziaaaaaaałoooo!”.
# Redakcja