Wyobraź sobie czterdziestokilkuletniego mężczyznę na niezłym stanowisku w dużej firmie. Ma żonę, z którą są po ślubie jedenaście lat i mają dwójkę dzieci. To, czego nie widzisz, to że ci ludzie po etapie wzajemnej fascynacji skupili się na pracy.Uczucia, które ich łączą, nadal pozostają silne, jednak osłabła więź emocjonalna. Nie mówiąc już o seksie – ten przydarza się od czasu do czasu przy okazji świąt, urodzin i rocznic. Mężczyzna spełnia się jako ojciec i opiekun, ale nie jako rycerz walczący ze smokami i wzbudzający podziw kobiet. Oczywiście da się tak żyć, jednak tego konkretnego mężczyznę coraz bardziej uwiera ta sytuacja. I tu zaczyna się intryga.
Nowa koleżanka z pracy
Firma, w której pracuje, zatrudnia nową dyrektorkę. Jest to kobieta dojrzała, piękna i bardzo energiczna. Ponieważ firma rozwija się dynamicznie, pracy jest mnóstwo i oboje muszą zostawać po godzinach. Pewnego dnia ona zauważa, że skoro i tak siedzą we dwójkę nad stertami dokumentów, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zmienili nudne firmowe otoczenie i umówili się w pobliskiej restauracji. Mężczyzna czuje ukłucie niepokoju, jednak godzi się na propozycję. Nie mówi o niczym żonie, bo wymagałoby to zbyt wiele czasu i skomplikowanego tłumaczenia.
Gdy nazajutrz przychodzi w umówione miejsce zauważa, że dyrektorka wygląda jeszcze atrakcyjniej niż zwykle. Oczywiście żadne z nich nie robi niczego nieodpowiedniego. Przeglądają maile, studiują dokumenty i sporządzają notatki. Wszystko przebiega normalnie, prócz jednego momentu, gdy ich ręce spotykają się na stole, a ona nieco zbyt długo patrzy mu w oczy. Potem czar pryska, pracują dalej, a potem każde z nich wraca do domu inną taksówką.
Prawda wychodzi na jaw
Całą sytuację widzi koleżanka żony tego mężczyzny. Weszła do restauracji odebrać zamówione posiłki akurat w feralnym momencie, gdy dłonie tamtych dwojga spotkały się na stole. Czym prędzej dzwoni do przyjaciółki i dokładnie relacjonuje sytuację. Trzeba przyznać, że niczego nie wyolbrzymia ani nie dodaje. Opisuje wszystko tak dokładnie, jak potrafi. Chce być lojalna, ale też nie wydawać pochopnych wyroków.
Para zaczyna się kłócić. Żona zarzuca mężowi, że ukrył przed nią spotkanie w restauracji, mąż twierdzi, że żona się czepia i że do niczego przecież nie doszło. I w ten sposób odsuwają się od siebie jeszcze odrobinkę. Ona staje się bardziej podejrzliwa, on wykształca coraz silniejszą potrzebę niezależności. Coraz później i coraz mniej chętnie wraca do domu, coraz rzadziej szczerze rozmawiają.
Coś między nimi pękło
Po sześciu miesiącach mówią sobie jedynie „dzień dobry” i „dobranoc”. No chyba, że się kłócą, a kłótnie zdarzają się coraz częściej i wybuchają z coraz bardziej błahych powodów. Mężczyzna zaczyna popijać w pubach z kolegami. Nie spieszy mu się do domu, bo wie, że nie spotka go tam nic prócz krytyki i niesprawiedliwych oskarżeń. Pewnego dnia wypija wyjątkowo dużo i spotyka piękną kobietę, która uświadamia mu, że w życiu nie chodzi tylko o to, by dawać, ale że w równej mierze sztuką jest umiejętność brania. A on, jak kto głupi, korzysta z tej okazji i bierze. A potem żałuje, więc pije jeszcze więcej. Pieniądze szybko się kończą, więc dorzuca do kompletu element hazardu. Dzieci patrzą na upadek ojca, a żona występuje o rozwód.
I trzy lata od tamtej nieszczęsnej kolacji spotykają się w sądzie w środku paskudnej sprawy rozwodowej, wyrywając sobie prawa do mieszkania, samochody, resztki pieniędzy i szacunku. A mężczyzna nie widzi żadnego związku pomiędzy tym piekłem, a jego decyzją, aby przemilczeć przed żoną spotkanie w restauracji z panią dyrektor. Ciekaw jestem czy Twoim zdaniem związek taki nie istnieje, czy ten mężczyzna po prostu go nie dostrzega?
5 minut może zmienić Twoje życie
Duże tragedie są najczęściej nawarstwieniem małych zaniedbań. Nikt raczej nie podejmuje świadomej decyzji, że za kilka miesięcy będzie mieć kilkadziesiąt kilogramów nadwagi, początki choroby wieńcowej, problemy finansowe i jakiś odpowiednio dramatyczny nałóg. Wysokie standardy odpuszczamy pomału, milimetr po milimetrze obniżając poprzeczkę, rezygnując z zaangażowania, szczerości i odwagi.
Nie zachęcam do tego, żebyś był perfekcyjny. Zamiast tego pomyśl jaką jedną, najprostszą rzecz możesz zrobić dziś lepiej niż wczoraj. To może być 5 minut spędzonych na autentycznym słuchaniu Twojego dziecka, przyjście do pracy kwadrans przed innymi i dokończenie zaległych zadań albo wysprzątanie na błysk szafki przy łóżku.
Jeśli codziennie będziesz wprowadzał do swojego życia taką mikroskopijną zmianę, za rok będziesz potrzebować lunety, żeby zobaczyć siebie sprzed 365 dni. Twoi znajomi będą pytali, jak tego dokonałeś, a Ty w odpowiedzi stwierdzisz, że 5 minut dziennie robiłeś to, co należy. Oni nie będą Ci wierzyć. I mają do tego prawo.
Piotr Cielecki
Mówca&Coach
www.piotrcielecki.pl