Zawrzało jak w ulu w piąteczek na zoomie
Na to, co firemka w tym roku szykuje,
Gdy wirus się kręci wciąż na każdym kroku,
Do biur nikt nie wróci już do końca roku.
Kolejne miesiące w try miga przeminą –
Jesienią home office i home office zimą.
Płacze już Gabrysia, że jej uschną kwiaty,
I nie przeboleje biedna takiej straty.
Jacek by z biurowca chętnie zaś pożyczył
Fotel do masażu, bo teraz jest niczyj.
Żali się Lucynka, że to skandaliczne,
Że człowiek kupuje fatałaszki śliczne,
A nie może liczyć już na komplementy,
Na achy i ochy, bo biznes zamknięty.
Przed kim paradować? Kto styl jej pochwali?
Kto z szczerej zazdrości zzielenieje cały?
Krystian też chce wracać, bo powiem wam skrycie,
On w kuchni prowadził towarzyskie życie –
Skąpiec sobie łapał za ogon dwie sroki-
Randki więc miał w kuchni w przerwach od roboty.
Kaśka też już jęczy, że prąd poszedł w górę,
I że w domu kawy brak – ma tylko lurę.
Bartek cały w nerwach, sąsiadów ma dość,
Więc wyładowuje w mailach całą złość.
Kaśka z Karoliną z tęsknoty już wyją
Za Panem Kanapką, za słoiczkiem z chia.
Łukasz chce dojeżdżać i przez łzy wciąż prosi,
Bo krzyki i płacze dzieci ledwo znosi.
Kacper chciałby poznać wreszcie, z kim jest w teamie,
Ale nas nie pozna teraz, ani w zimie.
Zdąży się nauczyć, narobić i znudzić,
Nim pozna na żywo innych korpoludzi.
Jak tu nie zwariować? Jak przy zdrowych zmysłach
Zostać, gdy nas zamierzacie znów do domu wysłać?!
Nie chcemy! Tam przecież biuro na nas czeka!
Chcemy wrócić, by móc z biura wciąż narzekać!
ememte