Karawaning, czyli podróżowanie kamperem lub z przyczepą to trend, który w ostatnim czasie nabiera na sile. Podróżowanie na własnych zasadach tam, gdzie oczy nas poniosą – właśnie tak ludzie chcą dziś zwiedzać i odpoczywać. Jakub Kocjan i Michał Korczak wraz z rodzinami na początku pandemii chcąc wyjechać na narty, postawili właśnie na kampery. Pomysł okazał się tak trafny, że dwa tygodnie po powrocie postanowili założyć własną firmę. Tak powstał KoKo Kamper, a my dziś rozmawiamy o całym projekcie i karawaningu w Polsce z Jakubem.

Tylko w 2020 roku rynek karawaningu, jeśli chodzi o ilość maszyn w Polsce, urósł trzykrotnie, a w 2021 roku względem 2020 roku dwukrotnie. Czyli, jak tłumaczy mi Jakub, możemy mówić o blisko sześciokrotnym wzroście względem roku przedcowidowego. Żyjemy w czasach, w których ludzie nie chcą ograniczeń. Tradycyjną telewizję zastępują platformy VOD, na których oglądamy, co chcemy i kiedy chcemy, zamiast czekać na kuriera o określonej godzinie, zamawiamy przesyłki do paczkomatów i odbieramy je, kiedy mamy na to czas, nawet chcąc skonsultować się z lekarzem, możemy dziś zrobić to o dowolnej porze, nie ruszając się z domu. Dlaczego więc branża podróżnicza miałaby nam narzucać ograniczenia?

 

Kampery szczególnie zyskały na popularności w okresie lockdownu. Kiedy tradycyjne hotele były zamknięte, kampery cały czas jeździły. Natomiast statystyki pokazujące wzrost w tej branży, który cały czas się utrzymuje, mimo że pozornie wróciliśmy do normalności, wskazują na to, że ludzie pokochali ten sposób podróżowania, a karawaning wchodzi w swój najlepszy okres.

 

Zanim przejdziemy do KoKo Kamper, powiedz Jakubie, czym zajmowaliście się z Michałem (Twoim szwagrem), zanim powstał pomysł na tę firmę?

Przed przejściem na własne biznesy razem ze szwagrem pracowaliśmy na etatach. Michał pracował w serwisie samochodowym, natomiast od 6 lat prowadzi własny. Ja pracowałem w korporacji, a od czterech ostatnich lat prowadzę agencję HR, która wywodzi się z branży motoryzacyjnej. W tym obszarze miałem do czynienia nie tylko z salonami samochodowymi, ale również z wypożyczalniami.

 

To doświadczenie z pewnością przydało Ci się przy budowie KoKo Kamper

 

Zdecydowanie tak. Mam doświadczenie w obszarze rekrutowania do wypożyczalni samochodowych, dlatego takie kwestie, jak wypożyczanie pojazdów i związane z tym kwestie prawne nie były dla mnie czymś nowym i łatwo mogłem tę wiedzę przenieść na obszar kamperowy. Natomiast Michał, mój szwagier i wspólnik, który pracuje przy autach osobowych i dostawczych, był dla mnie bardzo dobrym partnerem i motywatorem do założenia tego biznesu. Połączenie naszych kompetencji pozwala nam na profesjonalne zaopiekowanie się flotą.

 

Zacznijmy od początku. Przyszła pandemia. Wraz z rodziną wynająłeś kampera i ruszyliście do Szwajcarii na narty. Tak powstał pomysł na założenie własnej wypożyczalni

 

Tak, w lutym chcieliśmy pojechać na narty. Niestety przyszedł – lockdown, a zaraz po nim kolejny i kolejny. Wraz z wprowadzaniem ograniczeń w kwestii podróżowania i zamykania hoteli, kampery dały nam zupełnie nową możliwość. Jedyne państwa gdzie mogliśmy się udać w tym okresie to była Ukraina lub Szwajcaria. Niestety Michał nie miał paszportu, więc Ukraina odpadała, a do Szwajcarii nie byliśmy przekonani, bo zwyczajnie jest to bardzo drogi kraj.

 

Postawiliście jednak na Szwajcarię…

 

Tak, uznaliśmy, że podejmiemy to wyzwanie i pojedziemy do Szwajcarii kamperem. Tak bardzo spodobało się nam to doświadczenie, że przez dwa tygodnie po powrocie cały czas rozmawialiśmy tylko o kamperach.

 

Co było dalej?

 

Postanowiliśmy, że pojedziemy i obejrzymy kilka takich pojazdów na sprzedaż. Nie wiedzieliśmy, jaki jest trend, jakie są dane związane z tym rynkiem, czy taki biznes się opłaca, czy nie. Po prostu czuliśmy, że to jest świetna sprawa. Postanowiliśmy więc spróbować. I tak w ekspresowym tempie podjęliśmy decyzję o kupnie dwóch kamperów, a po pierwszym sezonie w naszej flocie były już cztery takie pojazdy.

Dwa tygodnie po wycieczce podjęliście decyzje o założeniu własnego biznesu. Wiem też, że w 6 godzin podjęliście decyzję o zakupie konkretnej marki samochodów. Brzmi jak bajka. A gdzie czas na research, badanie rynku, analizę, czy to się w ogóle zepnie?

 

Po fakcie (śmiech).

 

Czyli można powiedzieć, że porwaliście się z motyką na słońce?

 

Można tak powiedzieć, ale okazało się, że ta nasza motyka udźwignęła temat (śmiech). A poważnie mówiąc, wywodzę się z działów o charakterze sprzedażowym, dlatego nie myślałem w tamtej chwili o tym, że mam koszty, tylko o tym, jak to sprzedać. Uważam, że jeśli zaczniemy zastanawiać się nad przeszkodami, to stracimy czas na analizę. Natomiast jeśli od razu zaczniemy sprzedaż, to jesteśmy w stanie pozyskać realnych klientów.

 

Czyli osobom, które myślą o własnej firmie, mógłbyś powiedzieć: jeśli masz pomysł, to rób to, zamiast analizować?

 

Powiem inaczej. Jeśli masz pomysł, zacznij myśleć o tym, jak go sprzedać. Nie za ile i jak dużo, ale jak to sprzedać?

Czas pokazał, że Twoje podejście okazało się słuszne

 

Zdecydowanie tak. Nie mamy na co narzekać. Celem na 2022 rok jest zwiększenie floty o kolejne trzy auta i dwie przyczepy.

 

Firmę założyłeś ze swoim szwagrem, skąd wzięła się zresztą nazwa Koko Kamper. Rodzinny biznes to coś wspaniałego, ale również trudnego. Kiedy spotykacie się na niedzielnym obiedzie, rozmawiacie o biznesie, o kamperach?

 

Potrafimy oddzielić strefę zawodową od rodzinnej. Ja odpowiadam za sprzedaż, Michał za operacje. Oczywiście były między nami pewne spięcia, ponieważ mamy dwa różne od siebie style pracy, jednak jasno wydzieliliśmy granice tego, w jakich obszarach każdy z nas działa i staramy się, nie wchodzić sobie w drogę. Poza tym wspólnie ustaliliśmy, że w pracy odcinamy emocje i jeśli jednemu lub drugiemu coś nie pasuje, to rozmawiamy o tym wprost i wspólnie nad tym pracujemy. Obydwoje mamy małe dzieci, więc mamy wspólne tematy niezwiązane z kamperami. Z jeszcze innej strony – ile można gadać o robocie (śmiech). Reasumując, nie odczuwamy negatywnych stron rodzinnego biznesu, o których czasami się słyszy.

Skąd wzięliście finansowanie projektu?

Nasze oszczędności oraz instrumenty finansowe w postaci leasingu.

 

To ile dziś pojazdów zasila flotę KoKo Kamper?

 

Na ten moment cztery, w przyszłym roku zamówimy minimum trzy nowe kampery i dwie przyczepy.

 

Z tego co się zorientowałam, Wasze kampery są nieźle wyposażone. Poza eleganckim wykończeniem, kuchnią, telewizorem, mówimy o nowoczesnych panelach do sterowania. Opowiedz, proszę coś więcej o tym. Co czeka nas we wnętrzu KoKo Kamperów?

 

W naszych kamperach znajdują się kuchenki gazowe, lodówki, które działają zarówno w trakcie jazdy jak i postoju, panel solarny, który ładuje akumulatory, telewizory, ogrzewanie całego pojazdu, czy klimatyzacja postojowa zabudowy.

 

No dobra. To ile kosztuje taka przyjemność?

 

Od 590 złotych brutto do 1000 złotych brutto. Cena zależy od tego, jaka to jest maszyna, jak jest wyposażona i w jakim okresie jest wypożyczana.

 

Dodatkowym atutem Waszej wypożyczalni z pewnością jest doświadczenie Twojego szwagra, który prowadzi serwis samochodowy. W planach macie własny serwis kamperów?

 

Tak. Na trasie między Warszawą a Grójcem posiadamy działkę, na której planujemy zbudować serwis, a nawet sprzedaż kamperów. Jednak jest to plan długoterminowy.

Mam wrażenie, że wokół kamperów zbudowała się pewna społeczność. Czy ciężko było Wam wejść w to środowisko? Z jakimi opiniami się spotykaliście na początku?

Na początku spotkaliśmy się z opinią, że nasze usługi są drogie. To było dla nas pierwsze wyzwanie. Natomiast szykując umowę dla pierwszych klientów, przeanalizowaliśmy umowy innych wypożyczalni obecnych na rynku i wybraliśmy z nich to, co według nas jest najlepsze. Następnie tym pierwszym klientom pokazaliśmy nasz pomysł na umowę między nami, jednak zaznaczyliśmy im, że nie narzucamy jej, tylko prosimy ich o to, żeby wprowadzili do niej takie zmiany, które spowodują, że postanowią ją z nami podpisać.

Czyli takie pierwsze badanie rynku?

Tak. Mało tego, zrobiliśmy w ten sposób badanie rynku na żywym organizmie.

 

A samo środowisko jak na Was zareagowało?

 

Zaprosiliśmy do nas branżowych dziennikarzy i poprosiliśmy ich o ocenę naszego pomysłu. Większość z nich stwierdziło, że mamy bardzo chwytliwą nazwę. Stwierdzili też, że mamy pomysł i strategię na długoterminowe działanie, a nie na zasadzie napalenia się na chwilowy trend. I rzeczywiście tak jest, bo poza tym, że cała firma powstała na bazie szalonego pomysłu, jak opowiadałem, to bardzo szybko zaczęliśmy planować i strukturyzować, co chcemy robić dalej. Tak więc branża zareagowała na nas pozytywnie.

 

Na koniec powiedz, proszę, jakie są Wasze dalsze plany i gdzie możemy szukać KoKo Kamperów?

 

Chcemy zwiększyć naszą flotę z czterech do minimum siedmiu aut. Dodatkowo zamówiliśmy dwie przyczepy kempingowe na wynajem. Kolejnym planem jest wprowadzenie planu “KoKo Kamper Zarabiaj”, czyli możliwości oddania nam własnego kampera do zarządzania nim oraz wejście w branżę B2B. Natomiast znaleźć możecie nas w social mediach oraz na stronie www.kokokamper.pl. Nasza siedziba z kolei znajduje się między Piasecznem a Tarczynem, więc zapraszamy do odwiedzin.

 

 

Autor

Marta Wujek